Tumblr Mouse Cursors

środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 12

                    - Przepraszam- szepnęłam. Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany- za obudzenie- dodała. On rzucił mi tylko wymuszony uśmiech, poprawił włosy i naciągnął koszulkę. Położył dłoń na stłuczonym policzku.
- Zaraz ci opowiem co się stało- zaczął i wstał z kanapy. Położyłam torebkę na kolanach i czekałam na niego z piętnaście minut. Wrócił z workiem lodu przy policzku- kłóciliśmy się z Zaynem, kogo dziewczyna jest lepsza w gimnastyce i zaczęły się zawody. Niestety Lucy została poszkodowana. Bardzo cię przepraszam- wytłumaczył wszystko. Jak mógł być taki ... nieodpowiedzialny! Zdenerwowałam się. Zaczęłam na niego krzyczeć, ale opamiętałam się po kilku słowach. Podszedł do nas lekarz. Wziął mnie na stronę.
- Lucy jest bardzo złym stanie. Ma bardzo dużo złamań i nie wiadomo w jakim czasie dziewczyna wróci do sprawności fizycznej. Musi pani wypisać ją ze szkoły- poinformował mnie- nie będzie mogła być już gimnastyczką- dodał. Byłam przerażona. Jak ja jej to powiem? ' Siostra, twoje marzenia o zawodowej gimnastyce legły w gruzach'? Miałam mętlik w głowie. Nagle podbiegł do mnie loczek i położył dłonie na ramionach. Widziałam w jego oczach pytanie ' i co?'. Pokręciłam głową ze łzami w oczach i usiadłam.
- Musi zapomnień o marzeniach- wydusiłam z siebie załamującym się głosem- przepraszam- dodałam i wstałam z krzesła. Musiałam iść do łazienki.
                                                                                               ~perspektywa Lucy~
Nagle się obudziłam. Lampa nad moją głową zaczęła mnie oślepiać. Wszystko mnie bolało, a co najgorsze nie mogłam się ruszać. Czułam ciężar na moich nogach i że są bezwładne. Co w ogóle się stało? Nic nie pamiętam. Przybiegł do mnie lekarz i zmierzył mi gorączkę. Miałam temperaturę. Korciło mnie pytanie.
- Co się stało?- wydusiłam z siebie w końcu. Lekarz odsunął lampę, dając mi ulgę.
- Masz złamane trzy żebra, nogę złamaną w kości udowej, a lewą w kostce. Miałaś też wstrząs mózgu i dlatego nic nie pamiętasz- powiedział. Ujrzałam w drzwiach Harrego. Mógł w końcu do mnie wejść.
- Pewnie wyglądam okropnie- powiedziałam zachrypniętym głosem i rzuciłam mu uśmiech.
- Wyglądasz pięknie jak zawsze- odpowiedział i do oczu napłynęły mu łzy. Pocałował mnie o czoło- muszę coś ważnego ci powiedzieć- zaczął. Chciałam się podciągnąć i usiąść, ale zapomniałam ... zabolało- nie możesz uczęszczać do szkoły gimnastycznej- powiedział.
- Dlaczego?- postanowiłam zapytać.
- Nie wrócisz do pełnej sprawności fizycznej- odpowiedział, a ja zaczęłam płakać jak dziecko- przepraszam, to moja wina- dodał i też zaczął płakać. Wyszedł z sali ocierając łzy koszulką. Chwyciłam poduszkę i zaczęłam w nią krzyczeć przez płacz. Całe życie straciło sens.
Mijały tygodnie, a moje złamania się zrastały. Każdy się mną bardzo opiekował. Najbardziej Harry, a nawet doszedł Liam, Zayn i Louis. Nie podejrzewałam ich o to. Jeździłam o wózku. Nie miałam motywacji by zacząć rehabilitacje po upadku. Nie miałam już po co żyć. W ciągu jednego dnia wszystko, wszystko straciło sens. Chciałam umrzeć. Jednak każdego dnia Harry namawiał mnie do spróbowania. Podjęcia walki z inwalidztwem. Ja byłam za słaba by dalej walczyć. W końcu Harry się wkurzył. Usiadł przy mnie. Pocałował w skroń.
- Nie możesz tak siedzieć do końca życia. Wstań i walcz. Nie poddawaj się. Błagam- zaczął- musisz być silna, dla siebie i dla mnie. Błagam. Nie możesz tak skończyć rozumiesz?! Jesteś wszystkim w moim życiu. Oprócz ciebie nie mam nic- powiedział i wyszedł. Słyszałam szlochanie na korytarzu. Przez uchylone drzwi widziałam jak moja siostra się nad nim nachyla i pociesza go. Ja nie miałam siły. Jednak miałam postanowienie i ćwiczyłam całymi nocami, przez następne trzy miesiące, specjalnie dla Harrego. Tylko dla niego. Chciałam zrobić mu ... moim rodzicom niespodziankę. Wstać z wózka po ośmiu miesiącach. W końcu. Niesamowite! Ucieszyli by się.
Gdy tylko się obudziłam popatrzyłam przez okno. Była piękna pogoda na spacer. Może w końcu uda mi się dzisiaj wstać. Zbieram się na tą decyzję od kilku dni. Zacisnęłam w pięściach prześcieradło i podciągnęłam się. Harry spał na kanapie w moim pokoju. Nie odstępował mnie na krok. Nic nie jadł, nie pił, był zmarnowany. Postawiłam stopy na dywanie koło łóżka. Poruszyłam palcami, kostką, kolanem, aż wstałam. Nogi trzęsły mi się jednak mogłam utrzymać równowagę. Rozstawiłam ręce by trzymać tą równowagę. Pierwszy krok, drugi, przysiad, stawanie na palcach. Jak cieszyłam się czując zimną twardą podłogę. Moją małą dłoń położyłam na klamce i otworzyłam drzwi. Każdy krok był coraz pewniejszy. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Stałam już na polu. Chwyciłam się mocno poręczy i z trudem zeszłam ze schodów prowadzących do ogrodu. Stanęłam na łaskoczącej trawie i zaczęłam się śmiać. Harry wyjrzał przez okno, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Tak długo prze zemnie oczekiwany. Podbiegł do mnie i mocno przytulił, obracając się wokół własnej osi.
- Wiedziałem, że ci się uda!- powiedział ...

2 komentarze:

  1. Świetny! Rozdział jest naprawdę imponujący. Pod sam koniec poryczałam się jak głupia. Proszę tylko żeby Lucy zaczęła normalnie chodzić i wróciła do gimnastyki! PROSZĘ !! <3

    Xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały !! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału <<<333

    OdpowiedzUsuń