Tumblr Mouse Cursors

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 9

Usiadłam za biurkiem i zaczęłam się uczyć. Co chwilę przerywał mi dźwięk przychodzącego SMS’a.  Nie przejmowałam się tym i działałam dalej. Po dwudziestym nie wytrzymałam i otworzyłam telefon. Moim oczom ukazała się litania napisana przez Niall’a.
„Tęsknię…”
„Zadzwoń”
„Jutro szkoła”
„Zróbmy to jeszcze raz”
„Kocham Cię”
I tak dalej. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
                                                                                   ~perspektywa Harrego~
Po kłótni z Lucy zabrałem ją do siebie do domu. Nikogo tam nie było na szczęście. Poszliśmy do mojego pokoju. Usiadła na łóżku, a ja koło niej. Zbliżałem swoje usta do jej, a swoje oczy wlepiłem w jej. Widziałem, że jej się to podobało. Im bliżej byłem tym ona miała większy uśmiech. Nasze usta złączyły się. Nagle ona odskoczyła.
- Ja muszę już iść – powiedział i zatrzasnęła za sobą drzwi. Zdziwiło mnie to trochę.
Następnego dnia musiałem wstać wcześniej bo szedłem do szkoły.  Po drodze wstąpiłem do kwiaciarni i kupiłem różę dla Lucy. W szkole jakimś cudem udało mi się ja wsadzić do jej szafki.  Niestety nie widziałem jak ją otwiera  bo miałem już lekcje. Nie mogłem się doczekać kiedy ją zobaczę. Na żadnej przerwie nie mogłem jej znaleźć. Czy ona mnie unika? Nie to nie możliwe.
Na lanch'u jak zwykle usiadłem z chłopakami i Mary. Zdziwiło mnie, że nie było z nią Lucy. Postanowiłem ją o to zapytać.
-Co jest z twoją siostrą?
-Nie wiesz? Myślałam, że ci powiedziała. – o co tu chodzi – dziś rano pojechała do szkoły gimnastycznej- dokończyła.
- Ale jak to? – byłem zdziwiony – to nie możliwe.  Nie mogłem w to uwierzyć. To dla tego wczoraj była taka. Od razu po powrocie ze szkoły spróbowałem do niej zadzwonić. Niestety nie udało się. Byłem zdruzgotany. Zadzwoniłem do Niall’a.
- Stary, masz dla mnie towar? – zadałem pytanie.
- Dla ciebie zawsze – odpowiedział, a ja się w sumie ucieszyłem. Po kilkunastu minutach usłyszałem głos blondyna za drzwiami. Wstałem z kanapy i otworzyłem mu. On dał mi prochy i powiedział, że musi iść do Mary. Wróciłem do pokoju i wysypałem biały proszek na biurko. Poprawiłem go kartką i się zaciągnąłem. Za każdym razem kiedy to robiłem było mi lepiej. Nagle zadzwonił mi telefon. Rzuciłem się na niego rozsypując pozostały proszek. "Kurwa" powiedziałem sam do siebie i odebrałem telefon.
-Hej! Bardzo cię przepraszam, że ci nie powiedziałam, ale... - nagle coś przerwało. Ten dzień był do dupy. Nienawidziłem się. Wszystko to moja wina.
                                                                                           ~perspektywa Lucy~
Miałam mieszane uczucia. Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam nie mówiąc mu o tym. Co jeśli mnie przestanie kochać? Przecież to on sprawił, że dostałam się do tej szkoły. Przestałam myśleć o Marc... znaczy o Harrym około pierwszej w nocy. Musiałam w końcu iść spać. Czekał mnie ciężki dzień.
Następnego dnia, moja współlokatorka obudziła mnie wcześnie rano. Chciałam ją zabić za to. Jakimś cudem wstałam i udałam się do łazienki. Upięłam swoje włosy w koczka i ubrałam na siebie strój gimnastyczny. Razem z May'ą (moją współlokatorką) zeszłyśmy na śniadanie. Było tam pełno ludzi. Wzięłyśmy tace i poszłyśmy do bufetu. Następnie usiadłyśmy przy jakimś stoliku. Od czasu do czasu patrzyłam się na stolik najpopularniejszych. Brakowało mi go. Tam zawsze były najlepsze zabawy.
Następnie poszłyśmy na zajęcia. Jak zawsze starałam się być najlepsza i mi nawet wyszło. Po południu miałyśmy czas wolny, ktoś ze starszej klasy organizował imprezkę. Nie mogłam opuścić takiej okazji. Oczywiście nie obyło się bez alkoholu i bez ... prochów. Tak bardzo nie chciałam tego robić. Nie mogłam. Wybiegłam z tamtą jak najszybciej się dało. Ze łzami w oczach...
Po powrocie postanowiłam zadzwonić do Harrego.
- Hej to ja- powiedziałam trochę zasmucona.
- Ja dobrze Cię słyszeć- cieszył się, że zadzwoniłam - opowiadaj jak tam jest- powiedział od razu. Zaczęłam nawijać.
- Fajnie, przed chwilą wróciłam z imprezy- przyznałam się.
- I jak było - zapytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Nie fajnie, musiały być tam prochy, oczywiście. Jak dobrze, że ty nie bierzesz prochów- zaśmiałam się do słuchawki, a po drugiej stronie nastała niepokojąca cisza.
- Yyyy, tak - Harry się odezwał
- Wiesz ja juz muszę kończyć, pogadamy jutro
- Do zobaczenia, kocham cię - powiedział i rozłączyłam się. Noc minęła mi lepiej niż poprzednia.
Niestety następnego dnia spotkało mnie wiele niemiłych sytuacji po moim wczorajszym "wyskoku". Wszyscy się ze mnie śmiali. To nie było przyjemnie. Gdyby tylko tu był Harry, wszystkie dziewczyny by mi zazdrościły.
Jak zwykle po południe zostało dla nas. Razem z May'ą poszłyśmy na spacer. Było cudownie. Słońe, ptaki, wszystko czego sobie zamarzyłeś. Mi jak zwykle brakowało Harrego.
Koło pierwszej w nocy usłyszałam stuki na polu. Nie zareagowałam na nie i zasnęłam.
                                                                                              ~perspektywa Harrego~
Postanowiłem zrobić niespodziankę Lucy. Od Mary dowiedziałem się gdzie jest ta szkoła i pojechałem tam. Żeby było bardziej zaskakująco zrobiłem to w noc. Na szczęście na jej balkonie był wywieszony jej strój więc łatwo mogłem odgadnąć gdzie mam iść. Byłem bardzo podekscytowany. Podszedłem do zimnej ściany i zacząłem się wspinać. Szło mi bardzo dobrze. Udało mi się wejść na balkon bez większych przeszkód. Stuknąłem parę razy w okno. Po kilku minutach otworzyła mi jakaś blondynka. Zdziwiłem się. Ona chyba też bo wezwała ochronę. Nie udało mi się uciec. Zabrali mnie do gabinetu dyrektora szkoły. Siedziałem tam do rana i czekałem na tego gościa. Masakra. Ile można się zbierać? Nie ważne. Wielkie drzwi sie uchyliły. Przede mną usiadł człowiek w garniturze i zaczął swoją nawijkę. Po kilku minutach do pomieszczenia weszła sekretarka i powiedziała, że jakaś uczennica czeka na rozmowę. On powiedział żeby weszła. W wielkich drzwiach ukazała sie mała sylwetka. Na początku nie mogłem stwierdzić kto to jest, ponieważ słońce świeciło za mocno. Po zrobieniu paru kroków przez dziewczynę ujrzałem piękną brunetkę, a mianowicie Lucy. Niefortunne spotkanie, ale cóż. Rzuciła mi się na szyję jakbyśmy się nie widzieli wieki. W sumie tak to odczułem. Odwdzięczyłem się namiętnym całusem. Pan dyrektor dziwnie się na nas patrzył.
-Nie chciał bym przeszkadzać, ale słyszałem, że miała pani do mnie jakąś sprawę.
-O tak, ten chłopak jest ze mną. Proszę go wypuścić - powiedziała nie pewnie. Dyrektor chwilę się zastanawiał, ale w końcu mnie puścił. Razem z Lucy urządziliśmy sobie piknik. Wszyscy się na nas patrzyli. Widziałem jak rożne dziewczyny, przechodzące obok nas rozmawiają o mnie. To było śmieszne...

1 komentarz:

  1. Mogę liczyć na twoją opinię?

    Zawsze jest szansa, że wejdziesz, zobaczysz, pokochasz ( mam nadzieję lol )
    youngloovers.blogspot.com
    loovelorn.blogspot.com
    fromyourlust.blogspot.com
    ifindyourlips.blogspot.com
    Nawet jak nie masz teraz ochoty, to kiedyś pewnie będzie ci się nudzić, zerknij, może warto :)

    OdpowiedzUsuń